KONCERT SYMFONICZNY

Omówienie i reportaż z koncertu symfonicznego — 8 grudnia 2010 r.

29 grudnia 2010 r.

I Koncert for­te­pia­no­wy b‑moll op. 23 jest jed­ną z naj­słyn­niej­szych kom­po­zy­cji twór­cy i nie­wąt­pli­wie jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych kon­cer­tów for­te­pia­no­wych w całej lite­ra­tu­rze muzycz­nej. Czajkowski pisał Koncert trzy mie­sią­ce, od listo­pa­da 1874 do lute­go 1875 roku. Początkowo kom­po­zy­cja była zade­dy­ko­wa­na pia­ni­ście i kom­po­zy­to­ro­wi Mikołajowi Rubinsteinowi, temu jed­nak utwór wydał się „zbyt banal­ny”. Jego licz­ne popraw­ki w par­ty­tu­rze Koncertu zra­zi­ły Czajkowskiego i w osta­tecz­no­ści całość zosta­ła poświę­co­na Hansowi von Bülow, któ­ry pra­wy­ko­nał dzie­ło w Bostonie 25 paź­dzier­ni­ka 1875 roku. Towarzyszyła mu Boston Symphony Orchestra pod dyrek­cją Benjamina Johnson Langa. Światowa pre­mie­ra dzie­ła oka­za­ła się ogrom­nym suk­ce­sem, dzię­ki cze­mu sta­ło się ono nie­mal od razu prze­bo­jem sal kon­cer­to­wych na świe­cie.
Kompozycja ma budo­wę tra­dy­cyj­ną i skła­da się z trzech nastę­pu­ją­cych czę­ści: pierw­sza – Allegro non trop­po e mol­to maesto­soAllegro con spi­ri­to; dru­ga – Andantino sem­pli­cePrestissimo; trze­cia – Allegro con fuoco.
Część pierw­sza (w tona­cji b‑moll, następ­nie B‑dur) ma for­mę alle­gra sona­to­we­go. Otwiera ją słyn­ny temat głów­ny gra­ny przez orkie­strę, któ­re­mu towa­rzy­szy pochód akor­dów w par­tii for­te­pia­nu. Temat ten poja­wia się w Koncercie tyl­ko dwa razy, a jego melo­dię usły­szał podob­no Czajkowski na tar­gu w miej­sco­wo­ści Kamenka nie­da­le­ko Kijowa, gra­ną przez nie­wi­do­me­go żebra­ka. Część dru­gą, w tona­cji D‑dur, otwie­ra nie­zwy­kle lirycz­ny temat, przy­wo­dzą­cy na myśl pieśń ludo­wą, przed­sta­wio­ny naj­pierw w par­tii fle­tu przy akom­pa­nia­men­cie smycz­ków piz­zi­ca­to, a następ­nie prze­ję­ty przez for­te­pian. We frag­men­cie Prestissimo poja­wia się nato­miast walc, zaczerp­nię­ty z popu­lar­nej pio­sen­ki fran­cu­skiej. Część trze­cia, będą­ca ron­dem, podob­nie jak pierw­sza ma cha­rak­ter nie­zwy­kle wir­tu­ozow­ski i popi­so­wy, a jej myśl melo­dycz­na wywie­dzio­na zosta­ła z ukra­iń­skiej pie­śni ludo­wej.
Kompozycja jest jed­nym z naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych dzieł muzy­ki kla­sycz­nej, a o tej nie­zwy­kłej popu­lar­no­ści może świad­czyć fakt, iż frag­men­ty dzie­ła wie­lo­krot­nie wyko­rzy­sty­wa­ne były w fil­mach, słu­cho­wi­skach radio­wych, czy impre­zach maso­wych, jak to mia­ło na przy­kład miej­sce w 1980 roku pod­czas cere­mo­nii otwar­cia Letnich Igrzysk Olimpijskich w Moskwie.
V Symfonia e‑moll op. 64 była dla Czajkowskiego dzie­łem nie­zwy­kle oso­bi­stym. Kompozytor napi­sał ją bar­dzo szyb­ko, bowiem w cią­gu zale­d­wie dwóch mie­się­cy. Dzieło zosta­ło ukoń­czo­ne w kwiet­niu 1888 roku, a pierw­sze wyko­na­nie mia­ło miej­sce 6 listo­pa­da tego same­go roku w Sankt Petersburgu.
Okoliczności powsta­nia tego utwo­ru wią­żą się z pew­nym para­dok­sem: z jed­nej stro­ny kom­po­zy­cja (okre­śla­na przez kry­ty­ków jako „sym­fo­nia auto­bio­gra­ficz­na”), prze­peł­nio­na jest bólem i cier­pie­niem, któ­re odzwier­cie­dla­ją trud­ną sytu­ację oso­bi­stą i uczu­cio­wą kom­po­zy­to­ra, z dru­giej jed­nak stro­ny okres pisa­nia Symfonii był chy­ba naj­szczę­śliw­szym okre­sem w życiu zawo­do­wym rosyj­skie­go twór­cy – w owym cza­sie odniósł on nie tyl­ko nie­by­wa­ły suk­ces pod­czas euro­pej­skie­go tour­neé, ale rów­nież umoc­ni­ła się jego pozy­cja we wła­snym kra­ju, gdzie cie­szył się rosną­cą popu­lar­no­ścią ze stro­ny zarów­no publicz­no­ści, jak i kry­ty­ki.
Kompozycja podą­ża śla­dem typo­we­go mode­lu sym­fo­nicz­ne­go, wypeł­nia­jąc go nastę­pu­ją­cą tre­ścią: część I – AndanteAllegro con ani­ma, część II – Andante can­ta­bi­le, con alcu­na licen­za, część III – Valse. Allegro mode­ra­to, część IV – Finale. Andante maesto­soAllegro viva­ce.
Wszystkie czę­ści Symfonii łączy nie­zwy­kle dyna­micz­ny i eks­pre­syj­ny „temat losu”, któ­ry prze­twa­rza­ny jest na potrze­by każ­dej z czę­ści. W roz­po­czy­na­ją­cej pierw­szą część rzew­nej Introdukcji usły­szy­my jego wariant prze­peł­nio­ny cier­pie­niem, zaś w kodzie – wer­sję wyci­szo­ną (dru­gi temat wyka­zu­je wpły­wy wal­ca). W dru­giej czę­ści, będą­cej uko­je­niem dra­ma­tycz­nych emo­cji dzię­ki zasto­so­wa­niu dwu lirycz­nych, opra­co­wa­nych waria­cyj­nie tema­tów (dru­gi z nich został wręcz nazwa­ny tema­tem miło­ści), ponu­ry temat losu przy­po­mi­na o sobie w kodzie. Podobnie rzecz się ma w czę­ści trze­ciej, w któ­rej po peł­nym uro­ku wal­cu ponow­nie poja­wia się motyw losu, tym razem jed­nak w try­bie duro­wym, pro­wa­dząc od trium­fal­ne­go fina­łu. W ostat­nim ogni­wie motyw prze­wod­ni Symfonii osta­tecz­nie tra­ci swą posęp­nie depre­syj­ną cha­rak­te­ry­sty­kę zysku­jąc kształt dostoj­nie maje­sta­tycz­ny, przez co cały Finał sta­je się bar­dzo uro­czy­sty i pom­pa­tycz­ny.
V Symfonia zaj­mu­je bar­dzo waż­ną pozy­cję w dorob­ku arty­stycz­nym Czajkowskiego, przede wszyst­kim dzię­ki nie­zwy­kle umie­jęt­ne­mu połą­cze­niu pier­wiast­ka oso­bi­ste­go z arty­stycz­nym. To, co ponad­to wyróż­nia tę muzy­kę, to zaba­wa kon­tra­sta­mi, pro­gra­mo­wo­ścią, tak­że czer­pa­nie z róż­nych nur­tów muzy­ki: ludo­wej, salo­no­wej, reli­gij­nej. Może wła­śnie dla­te­go muzy­ka Czajkowskiego jest tak uni­wer­sal­na i tak popu­lar­na we wszyst­kich salach kon­cer­to­wych świa­ta?

Małgorzata Sałajczyk